13CzSzAktualnościNowości

Wyjdź w świat, zobacz, pomyśl – działaj!”

W świat wyszliśmy, nawet bardzo wcześnie, bo już o 6 rano, godzina pobudki chyba nikomu nie przypadła do gustu, ale czego się nie robi dla pięknie rozpoczętego dnia. Spotkaliśmy się w Szczecinku, stamtąd pojechaliśmy do Bornego Sulinowa, gdzie miała zacząć się nasza długo wyczekiwana wędrówka. Przed sobą mieliśmy ponad 20 km – tyle dzieliło nas od urokliwego półwyspu nad Zalewami Nadarzyckimi. Jako że mroźny poranek dawał się we znaki, od razu po tym, jak pożegnaliśmy kierowcę i oczywiście życzyliśmy mu miłego dnia, ruszyliśmy w trasę! Droga prowadziła przez cudowne wrzosowiska kłomińskie, opuszczone Kłomino, często nazywane „miasteczkiem- widmo” i wiele innych zapierających dech piersiach miejsc. Najogólniej rzecz biorąc – wędrowaliśmy przez dawny poligon radziecki. Ten, kto był tam chociaż raz wie, że tych widoków nie da się zapomnieć. Naszym zachwytom nie było końca, a tyle zdjęć nie zrobiliśmy już dawno! Po tysiącach kroków, godzinach śmiechu, sporej ilości zjedzonych prosto z drzewa jabłek, wejściu na wszystkie piętra opuszczonego bloku w Kłominie, dotarliśmy na miejsce! Prawdziwa przygoda dopiero miała się rozpocząć – w ten weekend mieliśmy przecież pogłębiać znajomość survivalu. Nie tracąc czasu, od razu zabraliśmy się za budowanie szałasów. Łatwo nie było, bo pogoda postanowiła trochę utrudnić nam przetrwanie w lesie nieustannie padającym deszczem, jednak do głowy przyszła nam myśl Roberta Baden – Powella. Założyciel skautingu powiedział kiedyś, że każdy osioł potrafi być dobrym skautem podczas pogody. My postanowiliśmy pokazać, że dobrze bawimy się w każdych warunkach. Szałasy zbudowaliśmy więc najlepiej jak potrafiliśmy, a obiad ugotowany w deszczu smakował jeszcze lepiej niż ten w domu zrobiony przez mamę. Na koniec dnia  dowiedzieliśmy się czym jest maskowanie, a wszystkie wydarzenia zwieńczyło obrzędowe ognisko, na którym każdy zrobił dla siebie survivalową bransoletkę. W nocy wędrowników czekała jeszcze jedna niespodzianka – bieg po najpiękniejsze ze wszystkich czarne barwy drużyny oraz nadanie wędrowniczego naramiennika.  Po dniu pełnym wrażeń, w świetnych humorach poszliśmy spać, żeby z energią powitać nowy, nadchodzący dzień. Z niecierpliwością czekamy na kolejne wędrówki. Niech będą tak dobre jak ta, która niestety już za nami!

(red. & fot. pwd. Aleksandra Koba)